Dominik Pyś

Chodząc na trening odcinam się od świata, od wszystkich problemów. Cieszę się tą chwilą. Myślę, że dzięki aktywności fizycznej poznałem dużo ciekawych osób o swojej pasji, miłości do sportu opowiada Dominik Pyś. Piłkarz, biegacz, najmłodszy ultramaratończyk w Dynowie, nominowany do programu „Dynów-Ludzie z Pasją”.

CO MŁODEMU CZŁOWIEKOWI DAĆ MOŻE SPORT?

Sport z pewnością uczy samodyscypliny – w moim przypadku przyszła ona z czasem. Na początku, gdy jeszcze miałem dwanaście, trzynaście lat, zdarzało mi się opuszczać treningi. Jednak od pewnego czasu  trening daje mi nie tylko ogromną satysfakcję, ale i szczęście.

SKĄD ZAMIŁOWANIE DO SPORTU?

Cała pasja do sportu zaczęła się już w dzieciństwie, kiedy ze znajomymi wychodziłem grać w piłkę. Regularne treningi w piłkę nożną zacząłem w 2013 roku – wtedy pasją do całego sportu zostałem zarażony przez zapał nauczycieli WF, którzy cały czas motywowali mnie do działania. Postanowiłem wtedy udać się na Akademię Orlika, gdzie mój nauczyciel WF (i późniejszy trener) Damian Chudzikiewicz zaprosił mnie na trening Klubu Piłkarskiego „Dynovia Dynów”. I tak od 2013 roku do dzisiaj jestem piłkarzem, kolejno: drużyny trampkarzy, juniorów, a obecnie pierwszej drużyny seniorów. Jeśli chodzi o bieganie, moja pasja przyszła z czasem. Zacząłem brać udział w wydarzeniach „Dynów Biega” i wtedy zobaczyłem, że bieganie jest naprawdę fajne i zostało to ze mną na dłuższy czas.

NAJMŁODSZY ULTRAMARATOŃCZYK

W bardzo młodym wieku zacząłem biegać ultramaratony, co jest dość niespotykane, bo zazwyczaj biegi ultra kojarzą się z osobami około trzydziestki. Oczywiście brały w nich udział również osoby osiemnasto, czy siedemnastoletnie, ale to ja byłem tym najmłodszym. Pierwszy ultramaraton przebiegłem, jak miałem szesnaście lat. Było to podczas Ultra Przesilenia w Dynowie, biegu na dystansie 50 kilometrów, który organizuje Łukasz Domin.

Dotychczas przebiegłem dwa ultramaratony. Rok po Ultra Przesileniu wystartowałem w kolejnym i pokonałem wówczas dystans 70 kilometrów. W zeszłym roku nie mogłem wziąć udziału z powodów prywatnych. Od tego roku zacząłem regularne treningi, przygotowujące mnie do kolejnego startu.  Trenuję sześć, czasem siedem razy w tygodniu.

WARTO ŻYĆ Z LUDŹMI

Sport uczy współpracy z ludźmi. Staram się być aktywny społecznie zarówno w szkole (byłem przewodniczącym szkoły), w piłce (to przecież sport zespołowy), czy też w bieganiu (chętnie pomagam przy organizacji biegów). Natomiast sam otrzymuję wsparcie wielu osób. Myślę tu o rodzinie, grupie przyjaciół, czy też znajomych z Stowarzyszenia Aktywny Dynów, którzy dają mi dużo cennych wskazówek i pomagają na każdym kroku. Psychicznie motywują mnie do działania, cały czas wspierając.