Łukasz Kiełbasa

Moim zdaniem każdy człowiek powinien odnaleźć swoją pasję i z odrobioną chęci każdy na pewno znajdzie coś dla siebie: nieważne, czy jest to zbieranie znaczków, czy chociażby zamiłowanie do militariówprzekonuje Łukasz Kiełbasa i z pewnością wie, o czym mówi. W jego przypadku miłość do zabytkowych motocykli stała się prawdziwą pasją, która dostarcza mu mnóstwo satysfakcji.

GEN MAJSTERKOWICZA

Już od dziecka lubiłem majsterkować przy rowerkach. Mechanika była w mojej rodzinie bardzo częstym tematem, a ja lubiłem pomagać Tacie przy naprawie traktora, czy też lub bratu, gdy majsterkował przy samochodzie. Jednośladami zaraziłem się w szkole podstawowej, gdy razem z kolegą jeździliśmy na popularnym Komarze, pożyczonym od jego Ojca. No i właśnie wtedy zapragnąłem mieć swój własny motocykl, na którym nie będę musiał już pedałować i przy którym będę mógł sobie pogrzebać.

PIERWSZY MOTOCYKL

To była motorynka.  Miałem wtedy 13 lat. Udało się ją kupić dzięki pomocy moich starszych braci, którzy mi ją znaleźli i sfinansowali. Pojazd na wstępie nadawał się oczywiście do generalnego  remontu. Trzeba było go najpierw naprawić, żeby móc pojeździć. Był to fajny wstęp do nauki naprawy tego typu sprzętów. Pamiątki po motorynce w formie zdjęć  mam do dziś.

CORAZ BOGATSZA KOLEKCJA

Kolekcjonuję motocykle zabytkowe, zajmuję się również ich renowacją. Obecnie jestem w posiadaniu  piętnastu sztuk, same polskie modele, ponieważ to głownie nimi się interesuje. Z  biegiem czasu uczyłem się pracy przy nich, różnych napraw, studiowałem specjalistyczną literaturę. Dzięki  temu proces odbudowy takiego motocykla nie stanowi już dla mnie większego problemu. Mój najstarszy motocykl to WSK M06 z 1958 roku. Posiadam również roczniki 1959, ale i legendarnego Junaka z roku 1960. Mój najmłodszy jednoślad został wyprodukowany w 1983r. Obecnie jestem na etapie kompletacji części do motocykla SHL z 1952 roku.

CIERPLIWOŚĆ – ALE NIE TYLKO

Moja pasja z pewnością uczy cierpliwości i daje niesamowitą radość. Szczególnie wtedy, gdy ktoś to doceni i cieszy się na widok starego motocykla. Nabieram nowych umiejętności, uczę się technik napraw stosowanych dawniej, które obecnie zanikają. Poznaję  przy tym też dużo pozytywnie nastawionych ludzi, zarażonych podobną pasją.  Jest to sposób na życie.

KOLEJNE CELE

Oczywiście planuję stale poszerzać kolekcję, wyszukiwać egzemplarze, które nadal stoją gdzieś zapomniane w stodołach i ratować je od zniszczenia. Z pewnością chciałbym w przyszłości wygospodarować specjalne miejsce, aby udostępnić je szerszemu gronu. Tak, aby każdy zainteresowany mógł sobie je pooglądać, podotykać i porozmawiać na ich temat. Myślę, że ciekawym pomysłem byłoby zorganizowanie wystawy, na której mógłbym zaprezentować nie tylko swoje motocykle, ale i ludzi, którzy tak samo jak ja, pochłonięci są tą pasją.